sobota, 25 maja 2013

Chapter 1

Przekręciłam się na drugi bok i wtuliłam twarz w poduszkę. Światło słoneczne wpadało przez okno nieprzyjemnie przenikając przez moje powieki i drażniąc moje wrażliwe oczy. Niefajne uczucie, zdecydowanie nie polecam.
Jęknęłam cicho i otworzyłam oczy, przeciągając się. Usiadłam i przeczesałam palcami skołtunione włosy. Pokręciłam głową, starając się wyzbyć resztek zaspania, jednak niewiele to dało.  Salonu dochodziły mnie głośne rozmowy i dźwięki włączonego telewizora, więc zakładałam, że chłopcy zostali wczoraj na noc. Nie, żebym im to proponowała.
Ziewnęłam, wchodząc do salonu i rzuciłam się na kanapę pomiędzy Louisem a Eleanor. Nie zrozumcie mnie źle, kochałam ich jako parę i gdybym była jedną z napalonych fanek One Direction (które nadal wierzyły, że zespół powstanie z popiołów), na pewno  byłabym Elouanor Shipper. Zresztą, byłam nią bez względu na wszystko inne.
- Co tam, moja mała marcheweczko?
Louis potargał mi włosy, sprawiając, że na mojej głowie była jeszcze większa szopa niż wcześniej. Uderzyłam go lekko w ramię, a chłopak wywrócił oczami i mruknął ciche „Ał!”, udając, że cokolwiek go to zabolało.
- Daj żyć, Tomlinson – Jęknęłam cicho, zamykając ponownie oczy. – Czemu nikt mi nie zasłonił rolet, kiedy poszłam spać?
- Może dlatego, że sama mogłaś to zrobić? – Prychnęła Iris, a ja posłałam jej mrożące krew w żyłach spojrzenie.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i przerzuciła swoje ciemnoczerwone włosy na lewe ramię. Tak, stwierdziła, że tak jest modnie i oryginalnie. Zresztą, jedno jej trzeba było przyznać – wyglądała naprawdę pięknie w tym kolorze i wyróżniała się z tłumu.
- Zresztą, nie wpuszczasz do swojej sypialni nikogo poza mną, Lou i Zaynem, więc…
- Tak, bo ty nie mogłaś tego zrobić – ponownie ziewnęłam. – Bo przecież nie śpimy w jednym łóżku.
- Tak, właściwie, to… - dziewczyna zarumieniła się, spuszczając wzrok. Uniosłam brwi, zauważając, że w salonie nagle zapadła cisza. – Później ci powiem – mrugnęła do mnie, a Danielle jęknęła niezadowolona. – Okej, wam też – zachichotała, gdy El posłała jej porozumiewawcze spojrzenie.
Liam pokręcił głową, ponownie włączając dźwięk w telewizorze i mruknął coś pod nosem. Ja tylko uśmiechnęłam się delikatnie i wstałam z kanapy. Nikomu nic nie mówiąc, podreptałam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz, bo niemalże mieszkając z ósemką innych osób nie da się zachować całkowitej prywatności, uwierzcie. Szczególnie, kiedy łazienkę dzieli się z gościem, który wrzeszczy na cały głos „KTÓRA Z WAS MA OKRES?! MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE TY, ELEANOR!”, kiedy tylko zobaczy podpaskę w koszu na śmieci.
Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Wtarłam kokosowy balsam w całe ciało i rozczesałam mokre włosy. Osuszyłam je delikatnie ręcznikiem i umyłam zęby. Cichaczem przeszłam z łazienki do sypialni i ubrałam się w luźne, szare dresy Zayna oraz swoją białą koszulkę z napisem „Zayn Malik is my Super-Hero”. Potargałam trochę włosy palcami i wróciłam do salonu.
Chłopcy, jak wcześniej, siedzieli na kanapie obżerając się chipsami, a dziewczyny udając zainteresowane siedziały na fotelach obok nich. Usiadłam obok Perrie i Iris, które żywo rozmawiały o najnowszych trendach w modzie. Wywróciłam oczami, kiedy usłyszałam ot jak się sprzeczają o to, czy koturny są wygodniejsze od szpilek. Dla mnie odpowiedź była oczywista – o niebo wygodniejsze.
- Hej, kochanie – powiedział Zayn nie odwracając wzroku od telewizora.
Uniosłam brwi i rozchyliłam usta, ale zrezygnowałam z jakichkolwiek sarkastycznych uwag. Nie miałam już do tego siły. Dla całej czwórki jakaś gala bokserska była ważniejsza od nas.
- Hej – mruknęłam tylko. – Dziewczyny, idziemy na zakupy? – Zapytałam. Uwielbiałam zakupy z nimi, zawsze bezbłędnie mi doradzały. – Muszę sobie kupić sukienkę, bo za tydzień jest przyjęcie Poli.
- Zupełnie zapomniałam! – Eleanor zakryła usta dłońmi, a ja zachichotałam, bo wyglądała na zupełnie przerażoną. – Trzeba im coś kupić, nie? – wydęła usta, zastanawiając się przez chwilę. – Myślisz, że bardzo się skompromituję, kiedy kupię im sukienkę dla małej?
Spojrzałam na brunetkę jakby miała pięć głów. Czy ona oszalała? Nie miałam zielonego pojęcia, co oprócz ubranek można kupić niemowlakowi. A już szczególnie niemowlakowi, który miał zapewnione wszystkie zabawki, o których nawet nie zdąży pomyśleć, że chciałby je mieć.
- Ona ma tylko dwa tygodnie, Elle – zachichotała Danielle. – Podejrzewam, że wszyscy kupią jej sukienki.
Ja, Perrie i Iris zgodnie pokiwałyśmy głowami, a Eleanor prychnęła zarzucając włosami. Czasami wydawałoby się, że to ona jest z nas najmłodsza, ponieważ zachowywała się momentami jak mała dziewczynka. Ale nie dziwiłam jej się – przy takim chłopaku jak Louis trzeba mieć pewien dystans do świata.
- Zayn – zagruchałam cicho, siadając chłopakowi na kolanach i obejmując go czule w pasie. Mulat spojrzał na mnie zdziwiony i uniósł brwi. – Wiesz, że…
- Nie dam ci swojego samochodu, Cands – powiedział stanowczo, a ja zrobiłam smutną minkę małej dziewczynki. – I nie patrz tak na mnie – zakrył oczy dłońmi.
- Ale, skarbie – jęknęłam cicho. – Wiesz, że nic się nie stanie, bo będę o niego dbała. Obiecuję, że nawet go nie zarysuję, no prooooszę.
- Zgoda, ale dzisiaj śpimy razem – wskazał na mnie palcem, a ja ochoczo pokiwałam głową, zeskakując z kolan chłopaka. – A tak w ogóle, to gdzie jest Niall? – zapytał rozglądając się dookoła.
- Śpi jeszcze. Nie ma nawet południa, nie oczekujmy od niego zbyt wiele – powiedział Liam zerkając na zegarek.
- Nieważne – machnęłam ręką. – Zbierajcie swoje seksi dupki, bo nam sklepy pozamykają.
*
Iris POV
Byłam wykończona. Dosłownie mówiąc. Ledwo chodziłam, a ramiona paliły mnie żywym ogniem od dźwigania tych wszystkich toreb z ubraniami. W tej chwili myślałam jedynie o tym, aby dotrzeć do samochodu, który Candy pożyczyła od Zayna i zamknąć oczy, odpoczywając.
- A ty co taka cicha, Black? – Zagadnęła mnie Perrie, siadając obok mnie na kanapie.
Właśnie siedziałyśmy w przymierzalni jakiegoś niebotycznie drogiego sklepu i czekałyśmy aż Danielle i Cands przebiorą się w sukienki. Nie żeby nie kupiły wcześniej piętnastu innych.
- Jestem wykończona – potarłam dłońmi oczy. – A ty? Też dzisiaj jakoś nie buchasz entuzjazmem – popatrzyłam na blondynkę unosząc brwi, ale ona tylko wzruszyła ramionami.
Szturchnęłam ją lekko w ramię, a dziewczyna zachichotała cicho.
- Muszę ci coś powiedzieć – szepnęła.
Zerknęła nerwowo na przymierzalnię, w której siedziała Candy. Zmarszczyłam brwi i skinęłam głową, zachęcając ją do mówienia. Pezz nigdy nie miała przed nikim żadnych sekretów, więc musiało to być coś naprawdę poważnego.
- Widziałam dzisiaj Harry’ego – wypaliła.
Otworzyłam szeroko oczy, a moje usta mimowolnie się rozchyliły. Owszem, ja, Danielle i Pezz widywałyśmy się czasami ze Stylesem (w tajemnicy przed Candy, naturalnie) żeby zdać mu relacje z tego co tam u Cands, ale jeszcze nigdy nie odbywało się to w Londynie. Zawsze uważałyśmy, aby nasza przyjaciółka przypadkiem na niego nie wpadła, bo zrobiłaby mu z życia piekło. Z tego co wiedziałam, on też starał się uważać, chodząc po Londynie… raz na miesiąc.
- Jeszcze raz. Masz na myśli, że pokazali go na którymś telewizorze, tak? – Upewniłam się, bo nie chciałam ochoty uwierzyć w to, że Styles może gdzieś tu być.
- Mam na myśli, że był w tym centrum handlowym z jakąś dziewczyną. Blondynka, niewysoka, a przynajmniej nie przy nim, wiesz on jest… Łuuu – pokazała ręką w górę. – A my wszyscy jesteśmy… Łuuu - pokazała ręką w dół, robiąc przy tym smutną minę.
Pokręciłam głową, nie mogąc w to uwierzyć.
- I dodam, że to zdecydowanie nie była Taylor.
Przymknęłam oczy, odchylając głowę do tyłu. Nie, nie i nie. Styles nie byłby tak głupi, żeby pojawić się w Londynie z nową panną w sobotnie popołudnie. Nie byłby, prawda?
- Hej, laski! – Candy otworzyła szeroko drzwi do przebieralni, a ja momentalnie otworzyłam oczy i popatrzyłam na nią.
Wyglądała prześlicznie w jasnoróżowej sukience. Kreacja miała obcisły gorset i rozkloszowany dół z półprzezroczystego tiulu. Byłam pewna, że ja nigdy nie wyglądałabym w niej tak… bajkowo.
Skinęłam głową, uśmiechając się do przyjaciółki, a ta okręciła się radośnie wokół własnej osi i z powrotem wróciła do swojego boksu. O chwili wyszła do nas Dan, niosąc w rękach swoją sukienkę i usiadła obok nas.
- Co jest? Nie wyglądacie na zbyt szczęśliwe – odgarnęła za ucho swoje ciemnoblond włosy i przyjrzała się nam uważnie.
- Alarm H, alarm H – syknęła cicho Perrie, a ja momentalnie spojrzałam w stronę wejścia do sklepu.
Styles stał przy jednym z wieszaków blisko witryn, a obok niego kręciła się radośnie blondynka z burzą loków na głowie. Była filigranowa, wyglądała jak porcelanowa laleczka z lekko zarumienionymi policzkami, dużymi oczami, małym, zgrabnym noskiem i niewielkim wzrostem.
- Zgadnijcie, kogo mi ona przypomina? – Wyszeptałam.
- Czyżby Candice? – Danielle uniosła brwi, patrząc na parę z lekkim zwątpieniem. – Nie macie przypadkiem takiego wrażenia, że on próbuje sobie znaleźć jej wierną kopię?
- Nie macie przypadkiem wrażenia, że trzeba go stąd zabrać, zanim Cands go zobaczy? – Przekrzywiłam głowę. – Pezz, zajmij się tym. Powiem, że poszłaś do toalety – popchnęłam blondynkę w stronę wyjścia ze sklepu, gdzie kręcił się Ten-Idiota-Styles i odwróciłam się w stronę Dan. – Jezu, dlaczego on tutaj jest? Mówiłam mu, że w weekendy zawsze chodzimy z Candice na zakupy – przeczesałam włosy palcami, rozsiadając się wygodniej na kanapie.
- A ja uważam, że o to mu właśnie chodzi – Danielle wbiła wzrok w drzwi do przebieralni, w której blondynka właśnie przebierała się w kolejną sukienkę. – Wydaje mi się, że on właśnie chce na nią wpaść.
Zmarszczyłam brwi, niepewna co to miało oznaczać. Owszem, Styles czasami powtarzał, że chciałby spotkać się z Candy. Jednak zawsze wybijałyśmy mu ten pomysł z głowy. On doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ona zmieszałaby go z błotem w tej samej sekundzie, w której by go ujrzała.
Candy wyszła z przymierzalni i okręciła się dookoła własnej osi z delikatnym uśmiechem. Jej długie blond włosy zawirowały wokół jej głowy, przez co wyglądały jak aureola. Od zawsze zazdrościłam swojej przyjaciółce urody i nie ważne, czy miała ciemne, czy jasne włosy. Zawsze wyglądała olśniewająco.
- Nie – powiedziałyśmy z Danielle prawie równocześnie.
- Odstaje ci na tyłku – dodała brunetka wskazując na blondynkę palcem. – I spłaszcza ci cycki.
Pokiwałam głową i zerknęłam w stronę wejścia, kiedy dziewczyna zniknęła znowu w przebieralni. Pezz żarliwie kłóciła się z Harry’m, który aż poczerwieniał z wściekłości. Nerwowo poprawiał ręką włosy, a drugą obejmował w pasie swoją towarzyszkę, która wodziła zdezorientowanym wzrokiem między Perrie a Stylesem. Nie wyglądało to za ciekawie.
- Mamy co najwyżej trzy minuty, zanim Cands się przebierze. A to była już ostatnia sukienka – szepnęłam do Dan.
*
Candy POV
Zmarszczyłam brwi, dotykając drzwiczek opuszkami palców. Od kilku minut moje przyjaciółki prowadziły żarliwą dyskusję i wcale nie robiły tego tak cicho, jak im się prawdopodobnie wydawało.
Chwyciłam za wieszak jednej z sukienek, które przymierzałam (i jedynej, która spodobała się dziewczynom) i wyszłam z przebieralni. Danielle i Iris pochylały się do siebie i żywo o czymś dyskutowały. Najprawdopodobniej nawet mnie nie zauważyły co było mi na rękę, bo przez chwilę mogłam podsłuchać o czym rozmawiają.
Nie to, że nie ufam moim przyjaciółkom, czy coś.
- To się nie może stać, nie możemy do tego dop…
- Myślisz, że nie wiem, Iris? Rozszarpałaby go na kawałki!
Danielle była wyraźnie poruszona, co jeszcze bardziej mnie zdziwiło, bo była ona osobą, która starała się wszystko robić na spokojnie.
- No tak, ale… - Black spojrzała w moją stronę i otworzyła szeroko oczy, widząc mnie stojącą z założonymi rękami. – Candy!
- Candy? – Powtórzyła za nią Dan i spojrzała na mnie z przerażeniem. – Candy!
- Tak właśnie mam na imię – skinęłam głową. – I teraz idę zapłacić za tą kieckę, po czym wyjaśnicie mi, o czym rozmawiałyście.
Odwróciłam się w stronę kas i odrobinę zła na swoje przyjaciółki ruszyłam w tamtą stronę. Kasjer, przystojny blondyn o nieziemskich brązowych oczach, puścił mi oczko, gdy do niego podeszłam i uśmiechnął się delikatnie w moją stronę. Zapakował sukienkę do niewielkiej, papierowej torby i wręczył mi ją, muskając przy tym moją dłoń. Pozostałam niewzruszona, chociaż na moich ustach błąkał się uśmiech. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu licząc na to, że Danielle i Iris zrobią to samo.
Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na dziewczyny.
- Okej, albo mówicie mi o co chodzi, albo wracacie na pieszo.
- Chodzi o to, że… Emm – Dan spuściła głowę, nerwowo przeczesując palcami swoje włosy.
- Harry gdzieś tu jest – wypaliła Iris, a Danielle spojrzała na nią zaskoczona.
Otworzyłam szeroko oczy, a moje usta rozchyliły się jakby same z siebie. To… No cóż, tego się nie spodziewałam. Nie widziałam się z nim od prawie roku i, prawdę mówiąc, nie miałam ochoty tego dzisiaj robić.
Po chwili zacisnęłam mocno szczękę i zazgrzytałam zębami z wściekłości, a moje oczy wypełniły się niechcianymi łzami. Zacisnęłam powieki i odetchnęłam głęboko. Po chwili otworzyłam oczy i spojrzałam na dziewczyny.
- Idziemy do auta i wracamy do domu – powiedziałam stanowczo i ruszyłam w stronę wyjścia z centrum handlowego.
- Ale Perrie…
- Więcej do niej zadzwońcie – przerwałam Iris, i w tej samej chwili tego pożałowałam. Byłam wściekła, to prawda, ale nie powinnam wyżywać się na przyjaciołach. – Przepraszam – westchnęłam.
- Nie ma sprawy – dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła telefon z kieszeni. – Zadzwonię do Pezz, poczekajcie przy aucie, okej?
Skinęłam głową i wzięłam Danielle pod ramię. Brunetka wyszczerzyła zęby w uśmiechu, ale widziałam, że się martwi.
- Wszystko w porządku – uspokoiłam ją.
*
- Hej, kochanie.
Chłopak czule musnął moje usta, a ja mimowolnie przymknęłam powieki, przywierając do niego mocniej. Zayn uśmiechnął się przez pocałunek i objął mnie w pasie. Wtuliłam się w niego, muskając ustami jego wrażliwą szyję, a on zamruczał cicho, wprost do mojego ucha.
- Jak było na zakupach? – Zapytał.
Wziął w ręce wszystkie moje torby z ubraniami i zaniósł je do sypialni, a ja poszłam za nim mimowolnie krzywiąc się, gdy zdałam sobie sprawę z tego, jak blisko mnie znajdował się mój ex chłopak. Rzuciłam się na łóżko i schowałam twarz w poduszce. Chłopak usiadł obok mnie i wsunął rękę pod moją bluzkę. Zaczął delikatnie gładzi mnie po plecach, a ja uśmiechnęłam się, czując jak wszystkie moje mięśnie rozluźniają się pod jego dotykiem.
- Co tam się stało, skarbie? – Wyszeptał mi do ucha, a ja zadrżałam, czując jego przyjemnie ciepły oddech na swojej skórze.
- Długa historia.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i pokręciłam głową, dając mu znać, że to nic takiego. Chłopak uniósł brwi i przechylił lekko głowę, a jego gest mówił „Serio? Jakoś mi się nie wydaje, a pamiętaj, że ja nadal jestem twoim chłopakiem.” Westchnęłam i wywróciłam oczami. Był mistrzem w komunikacji niewerbalnej.
Wzięłam głęboki wdech.
- Dziewczyny mówią, że widziały go, kiedy byłyśmy na zakupach a ja się wkurzyłam, bo naprawdę nie jestem jeszcze gotowa na konfrontację z nim i nie wiem co mam teraz robić, bo nie chcę się zamykać w domu tylko po to aby go unikać – wyrzuciłam z siebie, a Zayn skinął powoli głową.
Widziałam jak jego mięśnie napinają się, kiedy przetworzył wszystkie informacje i uświadomił sobie, kogo miałam na myśli. Jego oczy odrobinę pociemniały, a ja przysunęłam się do niego i położyłam mu dłoń na policzku. Przymknął powieki, kiedy zaczęłam uspokajająco głaskać jego skórę kciukiem. Nie wiem czemu zawsze go to uspokajało.
- Ale wszystko w porządku, prawda? – Spojrzał na mnie badawczo, a na jego ustach pojawił się zadziorny uśmieszek. – Nie zabiłaś nikogo, kiedy o tym usłyszałaś?
- Oczywiście, że nie – zachichotałam, ale po chwili spoważniałam. – No, może poza kilkoma ochroniarzami, którzy chcieli mnie powstrzymać przed zamordowaniem Iris, nic wielkiego – machnęłam ręką.
- Moja dziewczynka – musnął moje usta i wstał. – Nie wiem czy wiesz, ale jesteśmy sami w domu – puścił mi oczko.
Spojrzałam na niego z rozbawieniem i prychnęłam pod nosem.
- Nawet o tym nie myśl – wskazałam na niego palcem i wyszłam z sypialni. – Oglądamy dzisiaj „Last Song” i nawet nie waż się mi sprzeciwiać – zawołałam z salonu. 

19 komentarzy:

  1. Kurde kurde kurde nawet nie wiesz jak się cieszę ! ;) Super wyszedł. I to, że Hazz nadal kocha Cands i chce się z nią spotkać *.*
    Ciekawi mnie tylko to. Skoro Candy jest z Zaynem to z kim jest Perrie ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Yyyyy...
    Wiec... nie wiem co tu mam napisać.
    Ale, że Cands i Zayn... ten tego, że wiesz.. ?
    Grrrr...
    I, że Cands i Harry... nie ten tego, że wiesz... ?
    I, że Harry i jakaś blondyna... ten tego, że wiesz?
    W ogóle... to ten rozdział jest.... ten tego, że wiesz!
    AAaaaaaaaaa!
    Z jednej strony sie ciesze, a z drugiej... ten tego, że wiesz...
    Idealnie napisane!
    Po prostu... ten tego, że wiesz!
    http://youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com/
    ps.:
    Wiesz co to znaczy ten tego, że wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. łooł, ale ty masz talent!
    naprawdę, zachwyciłaś mnie tym rozdziałem! ;))
    po prostu ten twój styl pisania jest taki lekki, wręcz fantastyczny :D
    co do rozdziału to jestem ciut/troszeczkę/odrobinkę zawiedziona tym, że Cands i Zayn są razem. No przepraszam, zawsze chciałam, żeby była z Hazzem.
    Ale są jeszcze szanse, że do siebie wrócą, prawda?
    Muszą być.
    Świetnie by było, gdyby w najbliższej przyszłości doszło do ich konfrontacji. Tak magicznie ;p
    Z niecierpliwieniem czekam na kolejny!
    Pozdrawiam bardzo ciepło,
    Roddie x.x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że będą razem, przecież jestem "Handy" Shipper <3 Nie będę się sprzeciwiała swojej naturze :)

      Usuń
    2. Ja tam bym zrobiła z tego wielką niewiadomą... Hahah. <3

      Usuń
  5. Ale się porobiło :O Zayn i Candy? Nie spodziewałam się tego :) Ale mam nadzieję, że szybko nastąpi powrót "Handy" :) Czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
  6. strasznie chciałam ich spotkania. jakie zmiany...
    cans i zayn? jak w tym wszystkim odnajduje się pezz? bo nie moge tego zrozumiec.. nastapił zwrot akcji. uwielbiam jak piszesz, a wywiady zrobiły na mnie wrażenie. w szczególności hazzy.
    wszystko jest tak, jak byc powinno, to twoja historia, ty ja tworzysz. ale harry i candy to cos niesamowitego, nie rańmy zayna przy tym.
    brakuje mi "tych" momentów z "nimi", licze ze niedługo sie spotkaja. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu rozdział jest taki... cudowny, świetny, wspaniały, atrakcyjny, schludny, perfekcyjny, zajebisty, słodki, ciekawy, czuły, bardzo dobry, piękny c: Więcej przymiotników, które w małym stopniu określają twoje pisanie nie znalazłam. A szkoda.
    Rozdział jest.. naprawdę WOW.
    Nie wiem co napisać, ale jestem w szoku.
    Tak nadal trzymam w #HandyTeam i mam nadzieję, że shippersów (w tym mnie) nie zawiedziesz w tym wątku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja mam pytanie takie:
    KIM JEST TUTAJ PERRIE?
    W sensie, że ona jest przecież byłą Zayna, ale wciąż się tam ze wszystkimi zadaje i przyjaźni z Cands, która jest obecną dziewczyną Zayna... Nie rozumiem. :P
    A jak to się stało, że Zayn jest z Cands? Przecież... Ta akcja... Harry przywalił Zaynowi... Bo on przeczytał... "Pamiętnik"...
    Eh, zabiję Cię jutro w szkole! :3
    Jestem głupia, że dopiero dziś w całości przeczytałam ten rozdział, ale plusy NIBY są, bo prawdopodobnie będę miała pasek na świadectwie. :D
    Dobra, to na TERAZ mój wywód kończę, chociaż jeszcze Cię będę męczyć później na GG i oczywiście jutro w szkole! <3
    Kocham Cię, Tysiu moja kochana. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. I jeszcze jedno - nie mogę się doczekać, aż napiszesz coś więcej o nowej DZIEWCZYNIE Harry'ego! :D WIESZ, O CO MI CHODZI, PRAWDA? :D
    Ciekawe jak ma na imię...
    Hahahah. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo przecież nie ma jej w bohaterach, GENIUSZU <3

      Usuń
  10. Rozdział jest boski! Mega mnie zaskoczył ;D Co za Hazza xD


    Nominuję Cię do Liebster Award :)
    Więcej informacji u mnie w zakładce "Liebster Award" pod numerem 3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emmm... raczej nie mam aktualnie czasu na takie konkursy, przepraszam :(

      Usuń
  11. Podoba mi się taki zwrot akcji , że Zayn i Cands <3
    A Harry niech się wypcha cham ! ; x

    OdpowiedzUsuń