Siedziałam
jak ta sierota na fotelu, podkulając nogi i obejmując je ramionami, aby
zatrzymać przy sobie chociaż trochę ciepła. Jak na lipiec dzisiejszej nocy było
wyjątkowo zimno, a wszystkie grzejniki były pozakręcane.
Wpatrywałam
się w śpiącego Harry’ego i rozmyślałam, co rusz pocierając łydki dłońmi aby się
rozgrzać, bo trzęsłam się z zimna jak galaretka.
Po
raz pierwszy naszły mnie wątpliwości, co do słuszności moich wyborów.
Widziałam, że źle robię, okłamując wszystkich dookoła, że mój związek z Hazzą
jest prawdziwy. Mimo tego, nie mogłabym tego przerwać, sama nie wiedziałam
czemu. W głowie cały czas huczały mi słowa Liam'a, że Harry naprawdę mnie
kocha.
Oparłam
czoło o kolana i westchnęłam. Mój ciepły oddech musnął odsłonięty dekolt,
powodując przyjemne ciarki i ogrzewając na kilka sekund moje wyziębione
ciało.
Drugą
sprawą, która dzisiejszej nocy nie dawała mi spać był Louis. Kochałam go, był
dla mnie jak brat, zastępował mi tatę, kiedy ten wyjeżdżał oraz mamę, gdy nie
mogłam się jej zwierzyć bo, na przykład, chodziło o jakiegoś chłopaka.
Nie
no, to chyba był zły przykład, bo każdy chłopak, który się do mnie zbliżył
lądował potem z opatrunkiem. Ale to tylko szczegół, bo wiedziałam, ze mój
przyjaciel po prostu się o mnie martwi, a nigdy nie miałam nic przeciwko
odrobinie czułości ze strony innych ludzi.
Lou
aktualnie wywoływał we mnie zbyt wiele sprzecznych emocji. Kochałam go, ale
jednocześnie nienawidziłam za to, że tak perfidnie mnie zostawił. Byłam
przekonana, że gdyby nie to, że związałam się z jego najlepszym przyjacielem i
praktycznie zwaliłam mu się na głowę, to nigdy sam by się do mnie nie odezwał.
A świadomość tego, naprawdę mnie bolała.
Zwróciłam
głowę w stronę okna i obserwowałam ciemność na zewnątrz. Nie żartuję. Przez
okno nie było widać dosłownie nic. Nagle usłyszałam potężny grzmot, a niebo
przecięła błyskawice, rozświetlając na moment całą okolicę.
Już
od samego rana zbierało się na deszcz, ale nie sądziłam, że rozpęta się burza.
-
Candy? Skarbie, gdzie jesteś? – usłyszałam zaspany i zachrypnięty głos Stylesa.
Trochę mnie to rozczuliło, że kiedy obudził się w środku nocy kompletnie
zaspany nazwał mnie swoim skarbem. Zresztą, zawsze mnie to zmiękczało. Chłopak
zapalił lampkę nocną, a pokój zalało przytłumione światło. – Nie wygłupiaj się
Christie i wskakuj do łóżka – mruknął odsuwając dla mnie kołdrę. – Jest
cholernie zimno, a ty cała się trzęsiesz, zaraz się rozchorujesz – powiedział
przecierając twarz dłońmi.
-
Zgoda – westchnęłam niechętnie i zgasiłam światło.
Wślizgnęłam
się pod ciepłą kołdrę. Przez przypadek dotknęłam stopami łydek chłopaka.
Usłyszałam cichy syk i zmarszczyłam brwi.
-
Ale jesteś zimna, chodź tutaj – szepnął i mocno przytulił się do mnie swoim
gorącym ciałem.
Zaczął
delikatnie pieścić moje odsłonięte udo opuszkami palców wywołując przyjemne
dreszcze. Zagryzłam wargę, dziwiąc się, że mi to nie przeszkadza i odwróciłam
się twarzą w jego stronę.
Spojrzałam
mu w oczy i dostrzegłam w nich błysk rozbawienia. Pogładziłam go po policzku i
uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak zmrużył oczy pod wpływem pieszczoty i
musnął moje usta swoimi. Przylgnęłam do niego jak niewyżyta seksualnie
nastolatka, a ona przewrócił się na plecy ciągnąc mnie za sobą tak, że teraz
siedziałam na nim okrakiem. Wplótł palce w moje włosy pogłębiając pocałunek, a
lewą dłoń położył na moim pośladku, okrytym jedynie skąpymi figami.
Po
chwili wsunął ją pod moją koszulkę, pieszcząc wrażliwą skórę na brzuchu.
Jęknęłam cicho w jego usta, gdy ścisnął moją pierś. Kiedy już zabierał się za
zdejmowanie mojej koszulki w pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
Odsunęłam
się od Harry’ego i przekrzywiłam głowę.
-
Co jest nie tak z tymi ludźmi? – warknął cicho, a ja zachichotałam. Chłopak
wstał, aby otworzyć drzwi. – Co się stało? – zapytał, kiedy do pokoju jak burza
wpadł Louis.
Usiadłam
gwałtownie na łóżku i naciągnęłam kołdrę na swoje wyziębione ciało. Harry zaraz
usiadł obok mnie i objął, pocierając ręką moje ramie. Czułam, że jego mięśnie
są napięte i zauważyłam, że mocno zaciska szczęki.
Uśmiechnęłam
się do niego i splotłam palce z jego w uspokajającym geście.
-
Chodzi o to, że ja już nie mogę – powiedział Lou siadając na fotelu, w którym
niedawno rozmyślałam. Po chwili jednak podniósł się i zaczął krążyć po pokoju.
– Wiem, że cię zraniłem – spojrzał na mnie, ale odwróciłam wzrok, starając się
nie pokazywać emocji, które mną targały. – Ciebie też, kiedy, mimo że jesteś
moim najlepszym przyjacielem, nawet słowem nie wspomniałem o Ca… Christie –
zreflektował się, wiedząc, że zaraz bym go poprawiła.
Widziałam
w oczach Hazzy, że chciałby wybaczyć swojemu przyjacielowi. Ewentualnie, że już
to zrobił, nie znałam się aż tak na odczytywaniu emocji.
-
Hazz – szepnęłam mu na ucho – jeśli mu wybaczyłeś, ja nie mam nic przeciwko,
wręcz przeciwnie – uśmiechnęłam się. – Jest twoim najlepszym przyjacielem to
normalne, że nie możesz się na niego długo gniewać.
Tomlinson
uważnie nas obserwował stojąc na środku pokoju i przestępując z nogi na
nogę.
Oblizałam
usta i odchrząknęłam.
-
Cóż Lou… - zaczęłam. – Już dawno ci wybaczyłam to, że mnie zostawiłeś, co nie
zmienia faktu, że cię za to nienawidzę – powiedziałam i z rozpaczą
obserwowałam, jak po twarzy chłopaka spływają łzy. – Oczywiście, jakaś część
mnie nadal uważa cię za mojego najlepszego przyjaciela i cię kocha –
uśmiechnęłam się delikatnie. – Nie sądzę, żebym na razie mogła utrzymywać z
tobą jakieś… bliższe kontakty Lou – oblizałam wargi, czując jak moje serce
ponownie pęka na pół. Poczułam jak Harry mocno mnie przytula. – Z mojej strony
to tyle – przełknęłam ślinę.
Louis
skinął głową, a ja resztami sił powstrzymywałam się od wybuchnięcia płaczem. Po
chwili chłopak wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.
-
Idź za nim – powiedziałam do Stylesa i położyłam się pod kołdrę.
-
Christie…
-
Idź Hazz – powtórzyłam. – Poradzę sobie.
~*~
Kolejne
dwa dni przepełnione były wiecznymi kłótniami, nieodzywaniem się do siebie i
nerwami. Nie wiedziałam, skąd się wzięła ta atmosfera, ale przeczuwałam, że
jeśli za trzy godziny chłopcy się nie uspokoją Danielle nie będzie
zachwycona.
Tak,
Danielle Peazer za trzy godziny postawi swoją boską stopę w moim domu. Przez
cały dzień siedziałam jak na szpilkach uśmiechając się szeroko. Już dawno nie
byłam tak podekscytowana i zestresowana jednocześnie.
Oczywiście
z Danielle przyjedzie też dziewczyna Zayn'a – Peggy. Ona wywoływała we mnie
trochę mniejsze emocje, bo nie widziałam żadnego jej występu, a taniec Dan
oglądałam bardzo często.
-
Hej! – obok mnie pojawił się roześmiany Niall.
-
Cześć Niallerku – pomachałam do niego. – Widzę, że jeszcze nikt nie zdążyłam na
ciebie nawrzeszczeć. Co się stało? – udałam oburzoną – Przecież już po
jedenastej – ostentacyjnie zerknęłam na zegarek.
-
Wiesz, Zayn na nikogo nie krzyczy bo stoi przed lustrem strojąc się dla Pezzy,
a Liam od rana jest cały w skowronkach bo Danielle – blondynek przysiadł obok
mnie na kanapie i włączył telewizor.
Usłyszawszy
rozmowę dochodzącą z telewizji do salonu wbiegli Harry i Louis, którzy chyba
jako jedynie nie kłócili się w tym całym zamieszaniu. Chyba każdy mieszkaniec
tego domu zauważył, że chłopcy się pogodzili. Ja od czasu do czasu wymieniłam z
Tommo kilka zdań, ale raczej nic ważnego. Naszą poprawę relacji podejrzał Hazz,
który oczywiście wieczorami paplał mi radośnie jak się z tego cieszy.
-
A ty co się tak cieszysz? Harry coś ci zrobił? – zapytał Louis poruszając
śmiesznie brwiami i uśmiechając się szeroko.
Styles
usiadł obok mnie i spojrzał na przyjaciela z politowaniem. Ja tylko wywróciłam
oczami i oparłam się o chłopaka, starając się skupić swoją uwagę na serialu, z
którego, tak czy siak, nic nie rozumiałam. Nigdy nie byłam wielką zwolenniczką
telenowel.
-
Tak Tommo – pokiwałam głową – śniadanie do łóżka – dodałam prychając.
-
Też bym tak chciał… - mruknął Niall.
-
Powiedziałaś, że ci smakowało – oburzył się chłopak patrząc na mnie z
wyrzutem.
-
Bo smakowało – uśmiechnęłam się i mocniej się w niego wtuliłam.
Usłyszałam
pukanie do drzwi i zmarszczyłam brwi. Wyprostowałam się, patrząc pytająco na
chłopaków. Oni tylko wzruszyli ramionami, ale żaden nawet się nie ruszył, żeby
otworzyć drzwi. Westchnęłam i wstałam, po czym odprowadzana pytającymi
spojrzeniami chłopaków podeszłam do schodów. Nabrałam dużo powietrza do
ust.
-
Zayn! – Wrzasnęłam głośno. – Otwórz drzwi, bo nam się nie chce!
Uśmiechnęłam
się usatysfakcjonowana i powróciłam na swoje miejsce obok Harry’ego, który
przytulił mnie delikatnie i musnął ustami czubek mojej głowy. Po chwili po
schodach zbiegł Malik z obrażoną miną i posyłając mi oburzone spojrzenie
podszedł do drzwi. Mruknęłam ciche „dzięki”, licząc na to, że usłyszy i oparłam
się o tors swojego niby-chłopaka.
Po
chwili po całym domu rozniósł się głośny pisk. Drgnęłam przestraszona i
oblizałam usta wzdychając ciężko. Posłałam chłopakom wymowne spojrzenie, ale
oni, jak to już maja w zwyczaju, tylko wzruszyli ramionami. Wywróciłam na nich
oczami i stwierdziłam, że Malik jest twardy i poradzi sobie z rozwrzeszczanymi
fankami. Miałam tylko cichą nadzieję, że żadna z nich nie właduje mi się do
domu z aparatem, bo nie miałam ochoty na żadne sensacje typu „Candy Haimitch
bez makijażu! Zobacz jak wygląda wielka gwiazda w zaciszu domowym”, albo coś w
tym stylu.
-
Ej, ludzie! Danielle i Pezz przyjechały! – krzyknął Malik, a ja
znieruchomiałam. Wiedziałam, że wysyłanie go do tych drzwi nie było dobrym
pomysłem.
Zerknęłam
w dół, na swoje znoszone czerwone rurki, oraz granatowy T-shirt. Wiedziałam, że
nie wyglądam powalająco, a moje włosy na sto procent były w zupełnym nieładzie.
W dodatku nie miałam na twarzy nawet grama makijażu. I powiedzcie mi, jak ja
mam robić wrażenie w takim stanie?!
Zagryzłam
wargę spanikowana, a Styles zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie uspakajająco po
plechach. Wstałam z kanapy, żeby przywitać gości w kulturalny sposób i
wymusiłam przyjacielski uśmiech, mimo że w środku trzęsłam się jak osika.
Kiedy
Danielle (i Perrie z Zaynem za nią, ale oni już nie są tacy ważni) weszła do
salonu, dosłownie odebrało mi dech w piersiach.
-
Wdech, wydech. Pamiętaj o mruganiu – szepnął mi Louis na ucho, po czym
uśmiechnął się szeroko i objął obie dziewczyny na przywitanie. – Jak wam minęła
podróż?
-
Całkiem nieźle – Perrie uśmiechnęła się delikatnie do mojego przyjaciela. Potem
podeszła do mnie i przytuliła mnie delikatnie. – Perrie jestem. Możesz mi mówić
Pezz, jak wolisz
-
Christie, ale mówią na mnie Candy – podałam jej dłoń, a ona uścisnęła ją
delikatnie.
Kiedy
Dan podeszła do mnie i mnie uścisnęła, miałam wrażenie, że śnię. Nie chodzi o
to, że Peazer mi się podoba i na jej widok dostaję orgazmu, co to, to nie. Po
prostu jestem jej wielką fanką i nigdy nie wyobrażałam sobie, że ją spotkam i
będziemy rozmawiały. A już szczególnie, że przyjedzie kiedyś do mojego
domu.
-
Jestem…
-
Wiem – pokiwałam głową, przerywając jej z uśmiechem. – Jestem ogromną, mega
fanką.
Dziewczyna
zaśmiała cicho i pokiwała głową ze zrozumieniem.
-
Candy, tak? – upewniła się, a ja potwierdziłam. – Pasujecie do siebie z
Harry’m.
Troszeczkę
mnie zatkało, ale na szczęście Styles uratował mnie od odpowiedzi przytulając
mnie od tyłu i witając się z Danielle. Zagryzłam wargę, nie bardo wiedząc co
powinnam teraz zrobić, jako gospodarz domu.
Przydzielaniem
pokoi nie musiałam się martwić, bo dziewczyny zapewne będą z chłopakami,
aczkolwiek nie byłam pewna co do Dan i Liama. Zdawałam sobie sprawę, że dopiero
są w trakcie naprawiania wszystkiego i miałam wątpliwości, czy chcą spać w
jednym łóżku.
Na
wszelki wypadek postanowiłam się podpytać, ale kiedy tylko zaczęłam ten temat
Payne posłał mi groźne spojrzenie i rozpoczął gadkę, że u mnie w domu nie ma
już wolnych pokoi.
Pokręciłam
głową rozbawiona i zaśmiałam się cicho.
Kiedy
już miałam się włączyć do rozmowy Nialla i Perrie o chipsach w salonie
rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Dyskretnie wysunęłam się objęć Hazzy
i podeszłam do stolika, aby odebrać telefon. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i
przyłożyłam komórkę do ucha.
-
Hej Cands, co u was? Dawno się nigdzie nie pokazywałaś z Harry’m, może byście
gdzieś wyskoczyli? W sobotę o piętnastej wam pasuje? Zadzwonię po jakichś
pismaków, więc ubierz się ładnie.
-
Annie! – przerwałam menadżerce jej wywód, odrobinę zirytowana. Rozumiałam, że
zależy jej na rozgłosie, ale w moim domu mieszka całe One Direction, więc chyba
nikt jeszcze nie spekuluje, że ze sobą zerwaliśmy. Miałam nadzieję. – Nie, nie
pasuje mi w sobotę. Umówiłam się, że pójdę z Iris na zakupy. Nie musisz się tak
stresować wszystko idzie dobrze. Poza tym, dawno cię u nas nie było, kiedy
wpadniesz? – zapytałam.
Anna-Line
jak zwykle rozpoczęła piętnastominutowy monolog, podczas którego niemal
całkowicie się wyłączyłam. Opierałam się biodrami o oparcie kanapy i co jakiś
czas potakiwałam, wpatrując się w obraz wiszący na ścianie.
Dookoła
mnie zrobiło się niezłe zamieszanie, bo Liam zszedł wreszcie na dół i porwał
Danielle w ramiona, a Zayn i Perrie wyszli na jakiś romantyczny spacer. Niall
jak zwykle przywlekł z kuchni stos kanapek i zaległ przed telewizorem, a Lou i
Harry wygrzebali skądś album ze zdjęciami i naśmiewali się z moich
kompromitujących zdjęć, ukazujących mnie jako pulpeta z szopą na głowie.
-
To ja i Paul będziemy jutro około dziesiątej, zgoda?
-
Pewnie Ann, wpadajcie kiedy chcecie – zakończyłam rozmowę i wkładając telefon
do kieszeni, wskoczyłam na kanapę obok chłopaków.
Akurat
dorwali się do zdjęcia, na którym jej spaghetti cała umazana sosem pomidorowym.
Zakryłam twarz rękoma, czując jak moje policzki przybierają kolor dojrzałych
pomidorów.
-
Nie mogę uwierzyć, że to ty – zaśmiał się Harry i przyłożył mi owo zdjęcie do
twarzy, jakby porównując mnie teraz i mnie z lat dziecięcych. – Przecież ta
mała jest zupełnie do ciebie nie podobna. Dlaczego nie pokazywałaś mi wcześniej
tych zdjęć?
-
A dlaczego ja nie oglądam twoich zdjęć z lat dziecinnych? – Zapytałam
retorycznie, a twarz chłopaka natychmiast pokryła się rumieńcem. Domyślałam
się, ze i on skrywa jakieś mroczne tajemnice z młodości. – Tak właśnie myślałam
– pokiwałam głową i zaśmiałam się.
Oparłam
się o Hazzę i westchnęłam. Nudziło mi się, a moja przyjaciółka, akurat
pojechała odwiedzić rodziców w Londynie. Zapowiada się ciekawy, samotny
dzień.
Holmes Chapel, 27.07.2012
Kochany
L!
Nie
wiem co się dzieje w tym domu. Wszyscy się kłócą, wyzywają i obrażają. Jedynie
Ty i Hazz staracie się nie ulegać otoczeniu i wbrew wszystkim się
pogodziliście. Cieszę się, bo w końcu się rozchmurzyliście. A ja lubię patrzeć
na wasze uśmiechy. Nie wiem czemu.
W
każdym razie, jak już wiesz, odwiedziła nas Danielle. Wiem, wiem, nie lubisz
kiedy świruję na jej punkcie, no ale co ja mam na to poradzić? Jestem jej
fanką, a fanki już tak mają. Wystarczy spojrzeć na Nialla i Justina Biebera.
Jemu też odwala, szczególnie jak w telewizji puszczają jakiś wywiad, albo
teledysk.
Chciałabym
Ci powiedzieć, że Harry i ja tylko udajemy parę. Moje ostatnie nocne
rozmyślania nie przyniosły pożądanego rezultatu i tylko bardziej pogubiłam się
w swoich myślach. Nie chcę nikogo oszukiwać. Przecież nie o to mi chodziło,
kiedy postanowiłam podpisać kontrakt z wytwórnią i nagrywać piosenki.
Ty
na pewno umiałbyś mi doradzić. Zawsze umiałeś, tylko ja nigdy Cię nie
słuchałam. Teraz żałuję, bo pewnie nie podjęłabym później tych wszystkich złych
decyzji. Ale człowiek uczy się na błędach, a ja, kiedy ostatnio sprawdzałam,
byłam człowiekiem.
Tęsknię
za tymi czasami, kiedy wszystko było proste, a ty naprawdę byłeś przy
mnie.
Jak zawsze twoja – C.C.H.
Mam nadzieję że Chris zakocha się w Harry'm. Taka cicha nadzieja na lepsze jutro. Nie będę cię przynudzać tym komentarzem więc taka jedna wzmianka Kocham twojego bloga.
OdpowiedzUsuńKiedy next?
Następny rozdział zapewne pojawi się w okolicach poniedziałku lub wtorku.
UsuńPoza tym, komentarze moich czytelników mnie nie nudzą - wręcz przeciwnie. Wasze opinie są mi bardzo potrzebne i bardzo motywują do pisania.
No i bardzo dziękuję :)
Boskie!!! <3 Kiedy NN?! Mam nadzieje że Candy jednak naprawde to kocha Harrego! :)
OdpowiedzUsuńŻyczę mega weny :D
Dobra, już wiem kiedy NN, ale ja to zawsze mam opuźnioną reakcje! :D
UsuńZazdroszczę talentu, sama taaaak baaardzo chciałabym taaaak pisać :D xd
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać <3
No cóż, bardzo dziękuję za miłe słowa :) aczkolwiek ja sama nie uważam, żebym miała jakiś wielki talent. Wyobraźnię - owszem, od zawsze wszyscy mi to powtarzają, ale talent, już nie koniecznie. ;)
UsuńTysiuuu. ♥ Boże, dopiero kilka dni temu znalazłam Twojego bloga i zastanawiam się - DLACZEGO DOPIERO TERAZ?! Wytłumaczysz mi? :P
OdpowiedzUsuńTak poza tym, to jest mój pierwszy komentarz na Twoim blogu, więc w skrócie opiszę moje odczucia...
Hmmm, nie wiem od czego zacząć - standard.
Dobra, będzie chaotycznie i żeby nie było, że nie ostrzegałam!
KOCHAM TWOJEGO BLOGA, TO OPOWIADANIE, TWOJĄ WYOBRAŹNIĘ, CIEBIE i wszystko, wszystko, wszystko co związane z wymienionymi, hahahah. ♥
Masz ogromny talent i nawet się nie sprzeciwiaj! Zabraniam, rozumiesz? Jak spróbujesz, to będzie lanie w szkole, hahahah. :D
Jeszcze a'propos opowiadania - wszystko do siebie pasuje, a sama historia jest genialna! ♥ Nic przereklamowanego, powiem więcej - nigdy jeszcze nie czytałam niczego podobnego! :)
Acksjedlfiuhdwquijkdhqui, WSZYSTKO IDEALNE! ♥
BOŻE, NOOO! ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM OPOWIADANIU! JWEISOUJDOQWDJQOS, NAWET BARDZO! ♥
I jak kiedyś będziesz miała jakieś "zawahania" w związku z Candy i tym, z kim ona ma być, to pamiętaj - JA CI CHĘTNIE WSZYSTKO WYJAŚNIĘ, hahahah. :P
Zaczynam smęcić... Wiem, przepraszam.
Na koniec napiszę, że nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę dalszej weny, której i tak nie brakuje i pozdrawiam serdecznie. ♥
Dziękuje :*
UsuńKocham jak się tak rozpisujesz. Następny rozdział będzie specjalnie dla Ciebie i Marty (mam na myśli gorący seks ^^)
Cóż... będę jak Natalia. Bo dzięki niej mogłam przeczytać twojego bloga.
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!
Genialny pomysł na bloga, te listy i całość... niesamowite. Nie wiem... Czy Candy czuje coś do Harry'ego? Może coś przegapiłam, może. Wolałabym ją z Louisem. Taak. Wiem, że TA U GÓRY chciałaby ją ze Stylesem, jednak nie ja.
Czekam na kolejne, tak niesamowite rozdziały.
Życzę weny i pozdrawiam.
negatywy-uczuc.blogspot.com
Ps. Wyłącz weryfikację obrazkową.
Egh. Zapomniałam dodać, że często powtarzasz "oblizałam usta". To trochę denerwujące. :)
UsuńTy weź się nie wtrącaj! Styles i koniec kropka! :*
UsuńHaha :D Natalia się zajmie niedługo całą grafiką ;p Wiem, wykorzystuję ją - przepraszam.
UsuńPostaram się ogarnąć usta Candy :D
I nie, na razie ona jeszcze nie rozumie swoich uczuć. I.. Marto, rozumiem cię. Też wolałabym ją z Lou, ale tamta na górze się uparła i mnie gnębi ^^
To jej nie słuchaj. :D to zła kobieta!
UsuńChyba cię trochę nie było, jak się mylę to przepraszam, możliwe, że to ten czas mi tak wolno leci. W każdym bądź razie czekałam na ten rozdział !
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga całym moim serduszkiem <3
Już myślałam, że do czegoś dojdzie między Harry'm, a Candy. Chciałam bym, żeby byli razem, nie wiem czemu, ale pasują do siebie. Byli by słodcy jako para, ale taka prawdziwa :)
Czekam na ciąg dalszy kochana <333
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/