piątek, 7 czerwca 2013

Chapter 3

Candy POV
Obciągnęłam krótką srebrną sukienkę, w którą ubrali mnie styliści, a potem upewniłam się, że mikrofon nie psuje fryzury, z którą fryzjerzy męczyli się prawie dwie godziny. Był to lekko rozwalony koczek na czubku głowy, z którego wystawały pojedyncze kosmyki włosów. Spojrzałam w lustro i odetchnęłam powoli, aby się uspokoić. Sukienka, w którą musiałam się wcisnąć podkreślała moje piersi i, co najdziwniejsze, wyszczuplała mnie. Nie byłam pewna jak to będzie, kiedy stanę w świetle reflektorów, ale teraz wyglądałam naprawdę dobrze. Spojrzałam w dół i zagryzłam wargę. Tak, byłam pewna, że moje brudne trampki wzbudzą niemałą sensację.
Popatrzyłam na swoje dłonie, które trzęsły mi się ze zdenerwowania i znowu, nie wiedzieć czemu, dopadł mnie nagły atak paniki.
Może chodziło o to, że był to pierwszy koncert, na który przyszli rodzice i siostry Zayna (które, o dziwo, były moimi wielkimi fankami). A może powodem mojego zdenerwowania był ten idiotyczny esemes, który dostałam wczoraj od Harry’ego.
Przełknęłam ślinę i otworzyłam drzwi do garderoby. Wyszłam na korytarz i zaraz podszedł do mnie Louis, uśmiechając się do mnie delikatnie. Miałam nadzieję, że Zayn poszedł już na widownię, bo naprawdę nie chciałam, aby oglądał mnie w takim stanie. Byłam pewna, moje oczy wyglądają jakbym się czegoś nawdychała.
- Ej, spokojnie – powiedział Lou i potarł moje odsłonięte ramię.
W tej chwili cieszyłam się, że sukienka nie miała ramiączek i w ogóle była taka skąpa, bo w moim zwykłym sweterku i dżinsach chyba bym się ugotowała. Czułam się, jakby ktoś wylał na mnie wiadro wrzącej wody.
- Wszystko będzie dobrze, nie masz się czym stresować. Mam tutaj twoją komórkę, w razie czego mu odpiszę. Zayn powiedział, że gdyby coś poszło nie tak w czasie koncertu, to odwróci uwagę swoich rodziców. Nie masz się czym martwić.
Skinęłam głową, znowu rozpoczynając swoje uspokajające wdechy, które jakoś nigdy nie działały, a nawet wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej mnie denerwowały. Podeszła do mnie ta podejrzanie wyglądająca dziewczyna z rudymi włosami, która zajmowała się organizacją wszystkiego i podobno to ogarniała. Machnęła ręką, że już mogę wychodzić. Louis uśmiechnął się i głośno cmoknął mój policzek. Wywróciłam oczami i odetchnęłam głęboko.
3! 2! 1!
This is time for Candy!
Głośne odliczanie dobiegło mnie nawet tutaj, za kulisami. Podobnie jak krzyki i piski tłumu zebranego na arenie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wybiegłam na scenę prosto w tłum tancerzy, którzy udawali gości na imprezie, tańczących jakiś skomplikowany układ, którego nie zapamiętałabym nawet za milion lat.
Kiedy skończyłam śpiewać jeden z szybszych kawałków roześmiałam się i pokazałam publiczności język. Ogarnęła mnie taka ulga, że się nie pomyliłam, że miałam ochotę wybuchnąć płaczem ze szczęścia.
- Tak, to była nowa piosenka z płyty, której tytułu nikt jeszcze nie wymyślił. – Głośny śmiech i mój delikatny uśmiech. – Mam nadzieję, że dobrze się bawicie, bo to dopiero początek i jak już wspominałam… Będziemy się świetnie bawić!
*
- O! Mój! Boże!
Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam dwie, niewielkich rozmiarów nastolatki, które wpatrywały się we mnie z uwielbieniem. Zmarszczyłam brwi i przyjrzałam się im uważnie. Ich skóra była ciemna, a włosy intensywnie czarne. I nagle uświadomiłam sobie, kim są.
- Waliya i Saafa? – Zapytałam, wskazując na palcem, którą z nich miałam na myśli.
Starsza z dziewczyn zaśmiała się i pokręciła głową.
- Odwrotnie, ja jestem Waliya, a ta mała to Saafa, ale imiona dobrze zgadłaś
Uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam do nich, po czym przytuliłam obie delikatnie. Nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego to robię, ale chyba po prostu liczyłam na to, że powiedzą mamie Zayna, jaka to jestem przemiła i nie będę musiała z nią rozmawiać. Cholernie się tego bałam.
- Jestem Candice, ale możecie mi mówić Candy – przedstawiłam się.
- Myślę, że one już to wiedzą.
Drgnęłam, na dźwięk głosu Zayna za mną i spojrzałam na niego z lekką naganą. Chłopak tylko wywrócił oczami i przytulił mnie, a potem pocałował mnie w policzek. Dziewczynki jak na zawołanie zrobiły ciche „oooo!” i uśmiechnęły się rozmarzeniem w naszą stronę.
- Jesteście tacy uroczy – powiedziała Saafa, a ja momentalnie się zarumieniłam.
- To prawda, tworzycie piękną parę.
Otworzyłam szeroko oczy, kiedy za siostrami Zayna stanęła ich mama, uśmiechając się do mnie.
Była piękną kobietą, zazdrościłam jej urody. Miała długie włosy w kolorze ciemnego brązu, a jej duże oczy były tylko o dwa odcienie jaśniejsze niż włosy. Jej uśmiech był idealnie symetryczny, czego zazdrościłam jej w szczególności, bo kiedy ja się uśmiechałam, lewy kącik ust podnosił mi się wyżej niż prawy.
Mama mojego chłopaka przypatrywała mi się z ciekawością. Zauważyłam, że jej policzki pokrywa delikatny rumieniec, więc albo była zła, albo czuła się tak samo zakłopotana jak ja.
- Dziękujemy. – Dygnęłam lekko i wyswobodziłam się z objęć Zayna. Podeszłam do kobiety i wyciągnęłam w jej stronę rękę. – Candice Haimitch, miło mi panią poznać.
Kobieta zignorowała moją rękę i przytuliła mnie tak mocno, że miałam wrażenie, że moje żebra za chwilę nie wytrzymają i pękną. Kiedy już mnie puściła, uśmiechnęłam się w jej stronę i odetchnęłam.
- Nie mów do mnie pani, wystarczy Patricia – powiedziała, odsuwając się ode mnie. – Ale doceniam to, że zaczęłaś od pani – dodała, mrugając do mnie. – Zayn ciągle o tobie mówi, kiedy do mnie dzwoni, więc…
- Mamo! – Syknął czarnowłosy łapiąc mnie w pasie i przyciągając do siebie. – Troszeczkę mnie jednak zawstydzasz – sapnął.
Ja i mama Zayna spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo i zachichotałyśmy, a po chwili dołączyły do nas Waliya i Saafa. Tak, Zayn był bardzo uroczy kiedy się złości, wyglądał wtedy jak mały chłopczyk.
- Okej, ja się przebiorę i możemy iść. Chcecie do nas wpaść na kawę? – Zwróciłam się do Patricii oraz jej córek.
- Pewnie, z wielką chęcią.
*
Danielle POV
Wpatrywałam się w chłopaka ze zmarszczonymi brwiami i zaciskałam mocno usta. Nie miałam zielonego pojęcia, co on sobie wyobraża, ale troszeczkę już naginał moją cierpliwość do jego osoby. Przeniosłam wzrok na uśmiechniętą blondynkę obok niego i westchnęłam. Słowa nie mogły wyrazić tego, jak bardzo było mi jej szkoda.
- Gdyby nie to, że wyraźnie zabroniłyśmy mu tu przychodzić, to pomyślałabym, że to Harry i Natalie – powiedziała Iris, a ja spojrzałam na nią, unosząc wysoko brwi.
Ta dziewczyna czasami zachowywała się, jakby nie miała mózgu.
- Serio, Iris? Serio? – Prychnęła Perrie, a ja posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie.
Wiedziałam, że Pezz nie darzyła przyjaciółki Candy jakąś ogromną sympatią, ale nie musiała tego okazywać w tak…  widoczny sposób. Tym bardziej w takiej sytuacji.
Candice mówiła o tym wieczorze już od dobrych kilku tygodni. Był on dla niej bardzo ważny, bo na koncert przyszli rodzice Zayna i jego młodsze siostry. Co do dwóch ostatnich nie było problemu, bo Cands była ich idolką, jednak blondynka potwornie stresowała się poznaniem mamy swojego obecnego chłopaka. Ja oczywiście wiedziałam, że wszystko wyjdzie perfekcyjnie…
Dopóki nie zobaczyłam Stylesa ze swoja blond dziewczynką dokładnie dwa rzędy przed nami, dosłownie przed samą sceną. A nie miałam żadnego planu awaryjnego w razie takiej akcji.
- Trzeba coś zrobić, Cands nie może go zobaczyć. Są jeszcze dwie minuty do ostatniej piosenki – powiedziałam stanowczo. – Gdzie jest Liam, kiedy go potrzebuję? – Syknęłam, rozglądając się dookoła.
Oblizałam usta wzdychając i ruszyłam przez tłum, dokładnie w kierunku bruneta. Klepnęłam go w ramię, a chłopak odwrócił się w moją stronę lekko zdezorientowany i widocznie zirytowany. Jego oczy otworzyły się szeroko, kiedy mnie zauważył, a ja dodatkowo skrzyżowałam ręce na piersiach, przybierając srogi wyraz twarzy.
- Co ty tu robisz, Styles? Chyba wyraźnie zabroniłam ci przychodzenia tutaj. Nie rozumiesz po angielsku?
Chłopak przeczesał palcami swoje bujne loki i zacisnął usta w wąską linię. Odwrócił się i mruknął coś swojej dziewczynie na ucho, a ona zachichotała i spojrzała na mnie. Była naprawdę śliczna, szczególnie kiedy się uśmiechała. Blondynka pomachała do mnie i uśmiechnęła się delikatnie. Styles musnął jej policzek i pociągnął mnie za rękę w stronę korytarza.
- Okej, zabroniłaś. Ale Natalie jest jej wielką fanką, jasne? Zabrałem ją na koncert w ramach naszej miesięcznicy.
Uniosłam brwi pokazując mu, że jego wersja wydarzeń jakoś do mnie nie przemawia. Okej, wydawała się prawdopodobna, ale… Zabieranie swojej obecnej dziewczyny na koncert swojej byłej dziewczyny? Serio?
- Styles, nie urodziłam się wczoraj – pokręciłam głową z rozbawieniem.
- Ale taka prawda! Gdybym mógł, trzymałabym się od niej z daleka – powiedział, a w jego oczach pojawiły się te charakterystyczne iskierki, które obecne były tylko wtedy, kiedy kłamał.
Prychnęłam i odrzuciłam włosy za ramię. Zacisnęłam usta najmocniej jak umiałam i starałam się naśladować moją mamę. Kiedy zrobiłam coś złego zazwyczaj przebierała wyraz twarzy podobny do bardzo się na tobie zawiodłam, córeczko. Chyba podziałało, bo kędzierzawy zaczął się nerwowo kręcić w miejscu, a jego wzrok był jeszcze bardziej rozbiegany niż jakby się czegoś naćpał.
- No dobra, przestań już – skarcił mnie. – Kocham ją i chciałbym być jak najbliżej niej, ale… Ona mnie nienawidzi.
- Tak, to prawda – skinęłam głową. – Jest szczęśliwa z Zaynem, Hazz. Nie psuj tego i… idź stąd. Powiedz Natalie, że źle się czujesz, czy coś.
Przerwałam, kiedy zauważyłam, jak zielonooki wpatruje się w coś ponad moim ramieniem. Zmarszczyłam brwi i już miałam go skarcić za niesłuchanie mnie, kiedy rozpoznałam jego obecny wyraz twarzy.
O nie… Tylko nie to.
- Harry? Co ty tutaj robisz?
Jęknęłam w duchu i odwróciłam się w kierunku dziewczyny.
Oczy Candy były szeroko otwarte, a w ich kącikach błyszczały łzy. Stojący za nią i obejmujący ją w pasie Zayn wyglądał, jakby zaraz miał rozedrzeć swojego byłego przyjaciela na strzępy, zresztą – nie dziwiłam mu się. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, a oczy dosłownie ciskały pioruny. Patricia, Waliya i Saafa były po prostu zaniepokojone, a pani Malik dodatkowo jeszcze bardzo zniesmaczona, jakby wąchała coś bardzo śmierdzącego.
Blondynka cała się trzęsła i była nienaturalnie blada. Malik ściskał jej rękę, a dłoń, którą trzymał na jej biodrze była mocno zaciśnięta. Dziewczynie jednak najwyraźniej to wcale nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Była tak blada jakby zaraz miała zemdleć.
- Candy – Zaczął Styles, ale dziewczyna przerwała mu stanowczym ruchem ręki. – Proszę cię…
- Nie – powiedziała, unosząc głowę i prostując się, ukazując, że jego obecność w tym miejscu nie robi na nim żadnego wrażenia. Ale ja wiedziałam, że jest inaczej, zbyt dobrze ją znałam. – Nie wiem, po co tu przyszedłeś, ale masz jak najszybciej stąd wyjść, zanim zawołam ochronę.

- Candice? – Odwróciłam głowę w stronę wejścia na korytarz i z moich ust wyrwał się cichy jęk. Błagam, niech to się nie dzieje naprawdę. – Jezu, jestem twoją wielką fanką! – Pisnęła blondynka. – Jej, skarbie, jesteś najcudowniejszym chłopakiem na świecie! – Dodała i niemalże przylgnęła do Harry’ego całując go namiętnie. 

9 komentarzy:

  1. a a a a ale się porobiło!
    styles na koncercie Candy? o ten gnojek! xD
    nawet jej nie przeprosił!
    no weź, weź, ja wiem, że Candice i Zayn ten teges no, ale Handy... to po prostu Handy!
    ej czadersko by było, gdyby się spotykali potajemnie...
    łołołołoło!
    rozdział genialny! <33
    czekam na kolejny! (;
    Pozdrawiam,
    Roddie x.x
    PS. chyba jestem pierwsza! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cytując mojego kolegę: 'O kurwa'...
    Pffff....
    I co ja mam tu napisać. :c
    Ciągle chcę, żeby Cands była z Hazz, ale tak uroczo wyglądają z Zayn'em. Poznała jego mamę i siostry o przedziwnych imionach, których nie umiem wymówić.
    Harry wyznaje jej miłość, Zayn robi to sam... Nie wspominając tutaj o nowej zdobyczy Styles'a.
    Za żadne skarby nie chciałabym być na jej miejscu. Nawet jeśli byłoby to One Direction. Mogłabyś w jakiś delikatny sposób rozdzielić Malik'a od Cands. Chociaż on tak się o nią martwi... Dobra. Następny cytat : 'O ja pierdolę'!
    Niech Zayn zdradzi Candy z Perrie i znowu będzie z nią, a Hareh będzie z Cece?
    Pasuje?
    Mi jak najbardziej! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurwa !!!!!!!!! hahahahaha. jebłam na maksa. Spotkanie ze swoją idolką jak milutkoo <3 szkoda tylko że Candy nie będzie zbyt zachwycona. Nie no padłam na zawał prawie hahaha. Pieknie to wszystko przedstawiłaś kochana nie ma co:D Harry to gnojek, ale piękny gnoejk no i wiadomo, że kibicuje im całego serca. Zayn jest nadzwyczaj cudowny i taki opioekuńczy, ale to nie on pasuje do naszej bohaterki, sorka :c czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest niesamowity! Ciekawe jak candice zareaguje!!! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero zauważyłam Twojego boga w innych, poleconych.
    No i wczoraj zaczęłam czytać.
    Masz w sobie talent. Serio.
    Szkoda że nie dodajesz rozdziałów szybciej bo aż się trzęse żeby zobaczyć co będzie dalej.
    Pierwsza część była super szkoda że harry zachował się jak dupek. Szkoda że w ich domu pojawiła się tay, gdyby nie to to wszystko potoczyły się inaczej. Ciekawa jestem reakcji głównej bohaterki. Poczułam uklucie kiedy harry wspomniał jej imię... Niesamowicie przekazujesz emocje.
    Nie mam jeszcze konta ale chyba też założe bloga .

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera! nie wiem co napisać! jestem zaskoczona takim obrotem sprawy, bo mimo wszystko Hazza nie miał się zbytnio często pokazywać, póki co, w opowiadaniu. A jest trzeci odcinek II serii i w każdym możliwym rozdziale on brał udział. Nie żebym ubolewała, uwielbiam go właśnie takiego. Cholernie seksownie musiał wyglądać, kiedy wyłapał Cands tymi swoimi zielonymi tęczówkami i aż ciarki mnie przeszły, kiedy wyobraziłam sobie ten jego cholerny uśmiech. I reakcja głównej bohaterki, pewnie wcale nie chciała, żeby wyszedł. Ale ta jej duma, to co powiedział ostatnio, kiedy go widziała. To co zrobił. Kurde! Nie mogę uwierzyć, że tak toczą się ich losy. I słowa " gdybym mógł trzymałbym się od niej z daleka". Ideał, szkoda, że w realu taki chłopak nie istnieje.
    Cała ta historia jest moją chyba teraz jedną z ulubionych, bo to on teraz musi o nią powalczyć.
    Nie wierzę, że tak stresowała się rodziną Zayna, ale jego mama chyba trochę oczyściła atmosferę, a siostrzyczki są jej fankami, więc nie mogło być inaczej.
    Cała ta sielanka w życiu Cands i Zayna zupełnie mi odpowiada, ale z drugiej strony wciąż myślę o tym popaprańcu Styles'ie! Co by było, gdyby to on był na miejscu mulata.
    Fajnie, że główna bohaterka tworzy muzykę, ze jest taka jaka jest. Podoba mi się to. To już nie jest dziewczyna, która pisze listy i to w pewien sposób mi się podoba, chociaż również za tym tęsknie. Trochę pogmatwane to moje pisanie. Ale takie właśnie są moje odczucia.
    I ten sms w ostatnim rozdziale i nagle następnego dnia się widzą. Hazza, jakbyś zrobił to specjalnie psycholu! :)
    Boże, dałabym NIEBO, żeby oni teraz mogli porozmawiać, żeby Cands dała mu szansę. No cholera, to przecież Harry! Jej Harry! Zakochany po uszy. Za każdym razem, kiedy czytam nowy odcinek i wracam do wywiadów, bo coś mnie tam ciągnie. I czytam słowa tego chłopaka: to, że ludzie nie są ze sobą, nie oznacza, że nie ma uczucia. Nie koniecznie idealnie je odwzorowałam, ale właśnie gdzie te uczucie w blondynce?!
    No i Natalie, mój mistrz i cholera, ona na serio jest głupiutka? czy nie widzi, że Harry kocha tylko jedną z nich? Poważnie, zabrał ją na koncert byłej dziewczyny? W tak ważny wieczór? Najpierw centrum handlowe, później sms, a teraz koncert? Coś mi się wydaje, że Hazza wpadnie na nią jeszcze nie raz. A mogę założyć się, że wszystkie te spotkania delikatnie chciał zaaranżować i chyba mu się udało.
    No i przepraszam, że tak późno. Tyle czekałam na ten rozdział, a kiedy dodałaś to mi padł internet. Kilka dni bez internetu, to istny szał w moim życiu. Więc jak tylko mogłam od razu zabrałam się za ten tekst. Uwielbiam jak to robisz!! :)
    Pozdrawiam. B :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero dzisiaj mogłam przeczytać ,ale uważam ,że jest świetny ;p Czekam na kolejny ^^
    Pozdrawiam wierna czytelniczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. już się nie mogę doczekać 4 rozdziału!!
    pozdrawiam, B :)

    OdpowiedzUsuń