Perrie
POV
Siedziałam obok Danielle i wpatrywałam się
zmrużonymi oczami w ekran laptopa mojej przyjaciółki. Właśnie byłam na wstępnym
etapie, w którym Internet to cudowna rzecz, bo można w niej znaleźć dosłownie
wszystko.
- To ona? – Upewniła się ciemnowłosa, a ja
niepewnie skinęłam głową.
- Wydaje mi się, że tak.
Obie nadal wpatrywałyśmy się uparcie w ekran, na
którym wyświetlało nam się zdjęcie nowej dziewczyny Harry’ego z jej
profesjonalnej sesji zdjęciowej. Jedno trzeba było dziewczynie przyznać – była
prześliczna. Miała pełne, różowe usta oraz zgrabny, niewielki nos. I, mimo że
jej brązowe oczy były wąskie, były one wprost proporcjonalne do rozmiarów jej
twarzy i nic jej nie ujmowały.
- Zobacz, co tutaj jest napisane…
Danielle przewinęła stronę w dół, a ja zaczęłam
czytać.
Już wiemy,
kim jest najnowsza zdobycz Harry’ego Stylesa! To osiemnastoletnia Natalie
Morre, modelka oraz jego tekściarka. Para jest ze sobą dopiero od kilku
tygodni, ale przyjaciele dziewczyny mówią, że Natalie nigdy wcześniej nie była
tak szczęśliwa.
Mamy
nadzieję, że Harry nie popełni tego samego błędu co ze swoimi poprzednimi
dziewczynami Taylor Swift i Candice Haimitch.
Uniosłam brwi i zachichotałam cicho, a Danielle
zakryła usta dłońmi, aby się nie roześmiać. Właściwie, nie wiem co było takiego
śmiesznego w tym artykule. Jednak szkoda mi było trochę tej dziewczyny. I ja, i
Danielle, i nawet Iris, która nie była jakoś szczególnie inteligentna (i sama
dobrze o tym wiedziała), wiedziałyśmy, że Styles wcale jej nie kocha.
- Jak bardzo Cands się wścieknie jak to zobaczy? W
skali od dziesięć do dziesięć?
Popatrzyłam na Dan i uniosłam brwi, dając jej do
zrozumienia, że odpowiedź jest jednoznaczna.
- Dałabym dwanaście i pół – mruknęłam. – Ale znając
życie Louis ją uspokoi. – Wzruszyłam ramionami wywracając oczami. – Wiesz, te tajemnicze
więzi z dzieciństwa – zamachałam rękoma niczym czarodziej i uśmiechnęłam się
delikatnie.
Relacja pomiędzy Lou a Candice była tak czysta i
piękna, że po części im jej zazdrościłam. Byli perfekcyjnymi i przyjaciółmi i w
gazetach często o tym pisali. Okazywali sobie czułość przytulając się i
trzymając za ręce, ale, o dziwo, nikt nigdy nie podejrzewałby ich o romans. Na
sam ich widok, gdy byli razem, było oczywiste, że są tylko przyjaciółmi.
- Jeśli już mówimy o więziach – zaczęła Dan, a ja
momentalnie jęknęłam cicho, wiedząc, do czego to prowadzi. – Nie Pezz, nie
wymigasz się tym razem.
Brunetka pogroziła mi palcem, a ja zachichotałam
wywracając oczami. Wiedziałam, że tak czy siak będziemy musiały o tym
porozmawiać, a odkładałam to już wystarczająco długo.
- Już wszystko w porządku. – Spuściłam wzrok,
wpatrując się w swoje splecione na kolanach dłonie. – Myślę, że się z tym
pogodziłam, a przynajmniej w większej części.
- Perrie…
- Nie, Danielle – pokręciłam głową. – Naprawdę nie
potrzebuję słów pocieszenia. Cieszę się szczęściem Candy i ulżyło mi bardzo,
kiedy okazało się, że ona i Zayn nie są parą, która liże się co trzy sekundy.
Popatrzyłam na swoją przyjaciółkę, a ona pokiwała
głową ze zrozumieniem. Oczywiście, ja i tak zdawałam sobie sprawę, że nie
rozumie, ale nie chciałam jej ranić mówiąc to.
- Iris miała pogadać o tym z Candy.
Uniosłam brwi, nie widząc w tym żadnego sensu.
Rozmawiałam z nią o całej tej sytuacji jeszcze zanim zaczęła chodzić z Zaynem,
a tuż po tym, jak uświadomiła sobie, że coś do niego czuje. Powiedziała wtedy,
że szczerość to podstawa przyjaźni i nie chciała mnie oszukiwać, ani niczego
przede mną ukrywać. Bardzo to w niej ceniłam.
Odkąd powiedziała nam wszystkim, że jej związek z
Harry’m przez większość czas był zwykłym fakiem,
wszyscy traktowaliśmy ją z pewną rezerwą. Może nie było to do końca zamierzone
działanie, ale jednak i widziałam, że bardzo z tego powodu cierpiała.
- Nie sądzę, żeby była taka potrzeba – powiedziałam
tylko.
- Jak uważasz – westchnęła Dan i pokręciła głową.
*
Candy
POV
Zakryłam usta dłonią, ukrywając ziewnięcie i
mocniej wtuliłam się w ramię Zayna. Uderzyłam go lekko w udo, dając mu znać,
aby przestał się tak wiercić, a on mruknął coś pod nosem i wrócił do
komentowania filmu.
Wywróciłam oczami i posłałam Iris wymowne spojrzenie.
Dziewczyna zachichotała, biorąc z miski całą garść popcornu i wepchnęła ją
sobie na raz do ust. Skrzywiłam się, ale nic nie powiedziałam, bo wiedziałam,
że jeśli o Iris chodzi, to już nic jej nie zmieni.
Przeniosłam wzrok na ekran telewizora i jęknęłam w
duchu. Szczerze nienawidziłam filmów tego typu (pistolety, gangi tudzież
brutalne wyścigi samochodowe) i miałam wrażenie, że raczej z wzajemnością. Skąd
to podejrzenie? Otóż dziwnym „zbieżkiem okolicznym” za każdym razem, kiedy
oglądamy filmy, które wybierają chłopcy, czas dłuży mi się jak na skazaniu.
W takich oto momentach bardzo tęskniłam za Harry’m,
który gustował zazwyczaj w komediach romantycznych.
Zerknęłam na Iris, która z entuzjazmem dopingowała
jednego z bokserów na ringu, a jej policzki były mocno zarumienione od nadmiaru
emocji. Co się stało z tą dziewczyną,
która oglądała ze mną Pamiętniki Wampirów i wzdychała do Iana Somerhaldera?
Zgadywałam, że została zagrzebana głęboko pod powierzchnią Ziemi wraz z
poznaniem One Direction.
- Zayn – jęknęłam cicho, a mój głos zabrzmiał tak,
jakbym usypiała na stojąco. Byłam blisko, więc nikt nie powinien się dziwić. –
Wyłączmy to, plis.
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się słodko.
Popchnął mnie tak, że moja głowa znalazła się na jego kolanach i nachylił się
do dołu. Musnął lekko mój policzek i zaczął monotonnie głaskać moje włosy,
przez co zrobiłam się niemożliwie śpiąca, mimo że jeszcze minutę temu nie
sądziłam, że to jest możliwe.
- Ej!
Dosłownie w momencie, w którym zamknęłam oczy i
zaczęłam przysypiać, na mojej twarzy, z ogromną siłą, wylądowała poduszka.
Syknęłam cicho, podnosząc się gwałtownie i spojrzałam na Louisa z niemym
wyrzutem.
Kochałam go i traktowałam jak rodzonego brata
(którego, na szczęście, nigdy nie dane mi było mieć), jednak niektóre z jego
zachowań były po prostu irytujące. Inaczej nie można ich było nazwać.
Szatyn zachichotał, a ja wywróciłam oczami,
przecierając twarz dłonią.
Sięgnęłam w stronę swojego telefon, kiedy
zawibrował bezgłośnie i odblokowałam ekran. Marszczyłam brwi widząc nadawcę, a
moje ręce zaczęły drżeć niepokojąco mocno. Byłam pewna, że jestem blada i
zauważyłam niespokojny wzrok wszystkich na sobie. Wzięłam głęboki wdech i
kliknęłam otwórz.
To
jak Skarbie, nasze dzisiejsze spotkanie nadal aktualne? Kocham, Hazz xx
Otworzyłam szeroko oczy i ponownie zmarszczyłam
brwi.
- Co się stało? – Zapytał Liam, a ja tylko
rozchyliłam usta nic nie mówiąc. – Candy? Wszystko w porządku?
Rzuciłam telefon do Louisa, posyłając mu
porozumiewawcze spojrzenie i wtuliłam twarz w czarną koszulkę Zayna, starając
się powstrzymać napływające do oczu łzy. Zdezorientowany chłopak objął mnie
ramieniem i musnął ustami czubek mojej głowy.
Kiedy Lou przeczytał na głos treść esemesa wszyscy
momentalnie spoważnieli. Poczułam, jak ręce Zayna zaciskają się mocniej na moim
ramieniu, ale szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to, a nawet wręcz przeciwnie
– napełniało mnie to poczuciem bezpieczeństwa.
Nie wiedziałam co mam myśleć. Kiedy wyobraziłam
sobie, że Harry mógłby dotykać, przytulać czy całować kogokolwiek innego niż
ja, żołądek wiązał mi się w supeł i nieprzyjemnie zaciskał, powodując, że aż
mnie mdliło. Szczególnie, że w mojej wyobraźni jego wybranka jest seksowną,
czarnowłosą, wysoką pięknością o nienagannych manierach, cudownym poczuciu
humoru i idealnych rysach twarzy, której cera nie ma nawet jednej skazy, nawet
bez makijażu.
- Nie wiem co teraz – szepnęłam, wzruszając
ramionami. – Odpisać mu, że się pomylił, czy to zostawić?
Liam zacisnął szczękę tak mocno, że miałam
wrażenie, że każda kość w jego twarzy zaraz pęknie od siły nacisku.
- Ja bym mu odpisał coś bardzo w twoim stylu.
Wiesz, ironiczno-sarkastyczna odpowiedź, która sprawi, że Styles będzie bardzo,
bardzo, bardzo, bardzo, bardzo…
- Louis, załapaliśmy – przerwałam szatynowi z
lekkim uśmiechem.
- Bardzo mocno zakłopotany – zakończył, machając
telefonem przed moim nosem, a ja wyrwałam mu go z ręki.
Iris rzuciła we mnie ziarenkiem popcornu, posyłając
mi porozumiewawcze spojrzenie. To znaczy, tak sądzę, bo nie zrozumiałam
przekazu. Dziewczyna westchnęła ciężko, przeczesując włosy palcami i zaczęła
tłumaczyć mi coś na migi. Nie żeby to nie było w jej stylu, ale zwróciła na
siebie uwagę wszystkich zebranych, na czym chyba nie bardzo jej zależało.
- Okej, to co mam mu napisać? – Westchnęłam,
machając na Iris ręką w geście mówiącym później
mi wytłumaczysz czemu zachowywałaś się jak psychopata, dla którego zabrakło
leków uspokajających.
– Może coś w stylu „wybacz Skarbie, ale sądzę, że
twoje fanki nie maja ochoty oglądać, jak walę twoją piękną buźką o chodnik
przez najbliższe dwie godziny”?
Iris zachichotała cicho, a zabrzmiało to tak przerażająco, że po moich
plecach przeszły ciarki. Zayn popatrzył na mnie ze strachem i nachylił się do
mojego ucha.
- Jesteś pewna, że wszystko z nią w porządku?
Niepewnie pokiwałam głową, ale zachowanie Iris było
dzisiaj trzy razy bardziej przerażające niż normalnie. I zdecydowanie mnie to
niepokoiło. Niall pokręcił głową, odkładając miskę z popcornem na stolik.
- Iris – przemówił oficjalnie, łapiąc dziewczynę za
rękę – znowu stałaś pod mieszkaniem wdychając spaliny, prawda?
Zakryłam usta, powstrzymując śmiech i ukryłam twarz
w koszulce Zayna, który z kolei wtulił się we mnie. Uwielbiałam moich
przyjaciół za to, że tak skutecznie potrafią poprawić mi humor nawet w
najbardziej dołującej sytuacji.
- Nie!
Dziewczyna wydęła dolną wargę niczym mała
dziewczynka i odwróciła się plecami do blondyna, który podniósł ręce na
wysokość klatki piersiowej w geście kapitulacji. Byłam zdania, że ta dwójka
idealnie do siebie pasowała. Ale oczywiście w takich sprawach nikt mnie nie
słucha, bo co ja mogę wiedzieć?
- Okej, pisać? – Przerwałam im tę dziecinną
konwersację.
- Daj mi to. – Louis wyrwał mi komórkę z dłoni, a
ja wydałam z siebie ciche „hej!” patrząc na niego z lekkim oburzeniem. – Cicho
– syknął. – Nie, Harry – mówił na głos, stukając szybko w ekran – nasze
spotkanie przestało być aktualne już rok temu. Xx, Candice – zakończył i oddał
mi telefon. – Jestem geniuszem zemsty.
Szatyn rozsiadł się na kanapie, a ja uśmiechnęłam
się delikatnie. Odsunęłam się od swojego chłopaka i mocno przytuliłam Louisa.
Okey trochę nie łapie o co chodzi. Czyli, że ona jest z Zayn'em ? A co z Harry'm ? Rozstali się ?
OdpowiedzUsuńRadzę przeczytać zakładkę 'Wywiady' :)
UsuńTak. Candy jest z Zaynem, a Harry sobie na rok wyjechał. Znaczy, nadal nie wrócił i...
UsuńW pierwszym rozdziale ten wątek był po części wyjaśniony, podobnie jak w prologu, wiec... :)
kocham to napięcie między Candice, a Harrym! XD
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, czekam na następny ♥
Jezu nie wierzę <3 Niech Candy spotka sie z tym Harrym i niech wyprowadzą się do LA mają dwójkę dzieci, psa i piękny biały dom, dobrze?
OdpowiedzUsuńOczywiście, mówie ironicznie - to co wyprawiasz z bohaterami jest cudowne.
Czkeam na więcej.
Kochająca,
Janelle.
Bardzo dziękuję :) Staram się, aby rozdziały nie były nudne jak flaki z olejem, mimo że to dopiero początek całej zawiłej historii.
UsuńMiędzy innymi pojawi się więcej nowych bohaterów i nie będę się skupiała wyłącznie na "Handy", mimo że nadal będą tematem przewodnim. (Ha, pewnie dlatego związałam ze sobą Cands i Zayna, chociaż nie zawsze ogarniam moją chorą wyobraźnię, która to podsunęła mi ten pomysł ^^).
Ooooo...
OdpowiedzUsuńChętnie rozpisałabym sie kończąc każde zdanie 'no, że wiesz....', ale nie mam siły.
Pisałaś, że rozzdiał będzie późno, a dodałaś go tak szybko.
Cands i Louis są tacy kochani *.*
Nie żebym miała coś do Zayn'a, któy okazuje sie być świetnym chłopakiem, ale wciąż chcę Handy!!
Przepraszam, ze tak krótko komentuję, ale właśnie wróciłam z zabawy i jestem mega padnieta :/
<333333333
http://youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com/
Nie ma sprawy :)
UsuńWiesz, rozdział może i dodałam szybko (to prezent na Dzień Dziecka), ale nie jestem z niego jakoś szalenie zadowolona.
ajajajajaj, czy ktoś ci już pisał, że jesteś genialna?
OdpowiedzUsuńty, a może to byłam ja? Bo już nie pamiętam moich komentarzy ;__;
w każdym razie, wiedz, że jesteś genialna.
bo wiesz... ja się chyba...
zakochałam.
w opowiadaniu, rzecz jasna xD
ten sms od Harrego... coś mu się pomyliło chyba...
ej ale ta odpowiedź „wybacz Skarbie, ale sądzę, że twoje fanki nie maja ochoty oglądać, jak walę twoją piękną buźką o chodnik przez najbliższe dwie godziny” jest po prostu genialna! śmiałam się do komputera normalnie :D
mogła mu tak napisać xD
ej weź, teraz mnie ciekawi co odpisze Harry... uuu ale emołszyns.
Handy Forever <33
Czekam na trzeci rozdział, noo. :)
Pozdrawiam,
Roddie x.x ♥
Tak, myślę, że to mogłaś być Ty :D
UsuńRozdział trzeci albo jutro albo pojutrze jak się uda, bo chcę Wam zrekompensować ten beznadziejny rozdział -.-'
ZA KRÓTKI!
OdpowiedzUsuńMASZ SZCZĘŚCIE, ŻE JESTEM CHORA I NIE WIEM, KIEDY PRZYJDĘ SO SZKOŁY, BO DAWNO BYM CIĘ OCHRZANIŁA, ŻE ANI MI NIE ODPISUJESZ NA GG, ANI SIĘ NIGDZIE NIE ODZYWASZ, A DO TEGO TAKI KRÓTKI ROZDZIAŁ DODAŁAŚ! WRRR!
ALE CIĘ KOCHAM! <3
och, wchodziłam dzisiaj na bloga 15 razy, żeby sprawdzić czy pojawił się odcinek.
OdpowiedzUsuńStrasznie podobają mi się wywiady. Są czymś nowym niecodziennym w opowiadaniu i miło dowiedzieć się kilku rzeczy.
Rozumiem, że Candy i Harry się rozstali. Rozumiem, że serce jej pękało! Serio wszystko rozumiem. Rozumiem, że zespół zszedł na drugie tory.
Ale serio? Zrobiłaś to Perrie? Zrobiłaś to Harremu? Zrobiłaś to Candy? I w końcu samemu Zaynowi?
Czy to właśnie nie wtedy właśnie kiedy Zayn wyciągnął pamiętnik Candy to wszystko się spierdzieliło?
Och, ile słów jestem w stanie wyrzucić wierząc, że to właśnie ZAYN!
Cieszę się za to, że to nie Lou. W tym opowiadaniu jest coś nieziemskiego między Handy!
I wciąż mam ten obrazek, kiedy Hazz jest w centrum handlowym i spotyka się z nią. Aaaaa, przepraszam, to tylko moja wyobraźnia! Bo Ty napisałaś inaczej. Chciałabym zobaczyć ich spotkanie po takim czasie, co by się wydarzyło, które pierwsze by się poddało!
Jestem Handy! oj, bardzo, bardzo jestem Handy!!
Rzadko czytam opowiadania o Harrym, ale te po prostu mnie zmiażdżyło. Poczytałam też o Tobie! i jesteś taka młoda! skąd w Tobie tyle wyobraźni, by tak opisać każde zdarzenie? Jesteś niesamowita.
Naczytałam się wiele opowiadań, nie tylko o One Direction, bo swego czasu czytałam blogi o Tokio Hotel ( ze względu na to, jak piszą, nie ze względu o tym o kim piszą :D ), czytałam o Potterze, o Zbuntowanych, o RBD, o ich miłościach; ale Twoje mnie przyciąga. I wciąż sprawdzam i sprawdzam, kiedy tylko dodasz kolejną część.
Rzadko kiedy komentuję, nadmiar pracy, niestety. Do tego obrona licencjacka i świat się kręci wokół pieniędzy, szkoły i pieniędzy. Więc to, że nie przybywa komentarzy nie znaczy, że czytających jest mniej.
Postaram się teraz częściej komentować, żebyś wiedziała, że jest nas więcej. Napiszę dwa, trzy zdania. Czasem tylko kropki, byś wiedziała, że emocje mnie przerosły.
Pozdrawiam, B.
Nie wiem skąd się to bierze :)
UsuńI dziękuję za tak obszerny i głęboki komentarz. Nie ma sprawy, że będą tylko kropki. Chodzi o to, że chcę wiedzieć, że piszę to dla kogoś, że ktoś to docenia :)
Wróciłam dziś na bloga bo o nim zapomniałam ( przepraszam ! ), a tu się tyle zmieniło- nie wiem czy lepsze, czy gorsze na pewno bardzo ciekawe ! Szkoda, że krótki, ale ważne, że coś. :) Czekam na następny !!!
OdpowiedzUsuńLiczę dzisiaj po cichu na kolejna część opowiadania.. Mam cichą nadzieję że w życiu Candy właśnie w trzecim rozdziale Harry minie jej gdzieś w życiu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam b. ;)